Wyjazd do Paryża

Wieża Eiffla

Wieża Eiffla


Paryż to miasto miłości, romantyzmu i kultury. Kolorowe, różnorodne, pełne ludzi. Najczęściej kojarzone z Wieża Eiffla, jednak wypełnione pięknymi zabytkami. Można w nim odbyć podróż w czasie. Jedno jest pewne ? Paryż warto zobaczyć.


20.05.2010

Nasza podróż rozpoczęła się w Poznaniu Ławica od 45 minutowego opóźnienia samolotu. Samo życie 🙂 Dodatkowe minuty wykorzystaliśmy na zaznajomienie się z dokładnym planem lotniska. A z uwagi na jego rozmiary szybko zajrzeliśmy w każdy kąt. Wreszcie kiedy wzbiliśmy się w przestworza naszym oczom ukazało się słońce, które od kilku dni skąpiło swoich promieni. To właśnie była zapowiedź przepięknej pogody jaka czekała na nas w Paryżu, jak i również cudownej podróży.
Po dotarciu na lotnisko Beauvais dość sprawnie udało nam się odebrać bagaż, kupić bilet i zapakować się do autokaru kursującego do Porte Maillot w centrum miasta. Potem szybko metrem dostaliśmy się do naszego hoteliku De Lorraine. Po zameldowaniu i pozytywnych oględzinach pokoju (była w nim nawet miniaturowa łazienka) ruszyliśmy na miasto. Nasz hotel znajdował się w ?dzielnicy fryzjerów?. Tak ją nazwaliśmy, ponieważ naszpikowana była różnej maści salonami fryzjerskimi i sklepami z wyposażeniem [ foto ] tychże sklepów. Widok co najmniej niecodzienny tym bardziej, że właściciele na brak klienteli raczej narzekać nie mogli 🙂 Szybko udzielił się nam klimat tego miasta, zauważyliśmy otwartość ludzi oraz ich spokojniejszy i bardziej wyluzowany tryb życia. Idąc ulicami mijaliśmy ich siedzących przy stolikach różnorodnych kawiarni, popijających kawę, piwo, wino. Wyglądali na zadowolonych z życia…
Jednak Paryż to nie tylko tacy ludzie. Zresztą jak wszędzie… Bieda przeplata się z bogactwem. Ludzie bezdomni [ foto ] z masą turystów. Kontrastów nie brakuje. Wędrując dalej ukazała się nam Katedra Notre-Dame, która zachwyca w środku przepięknym witrażem [ foto ]. Tuż obok mieliśmy okazje zobaczyć uliczny występ chłopaków będących na bakier z grawitacją [ foto ]. Widowisko obejrzeliśmy do końca. Po wrzuceniu kilku centów do kapelusza ruszyliśmy dalej do Louvre, przeszliśmy dziedzińcem kwadratowym, a następnie Polami Elizejskimi w kierunku Łuku Triumfalnego. Po wdrapaniu się na szczyt krętymi schodami naszym oczom ukazał się widok na Wieże Eiffle oraz piękna panorama miasta [ foto ] tonącego w promieniach zachodzącego słońca. Wśród masy turystów udało się znaleźć wolny kawałek podłogi i zrobić odpoczynek. Pośród tłumu bez trudu dało się usłyszeć polski język. Nasi są wszędzie 🙂 O godz. 22:00 Eiffla została oświetlona jak choinka [ foto ]. Tłum rzucił się do robienia fotek. Pewnie stąd zakaz focenia na statywie. Życie i zdrowie turystów zawsze na pierwszym miejscu 🙂 Miasto zarabia przecież na nich krocie. Po nacieszeniu oka widokiem, poszliśmy pod samą wieże. Zacnie prezentowała się z bliska, konstrukcja robi ogromne wrażenie. Nie obyło się bez sesji fotograficznej [ foto ]. Zrobiło się już późno… Wolnym krokiem wracaliśmy wzdłuż Sekwany. Pierwszy dzień zakończył się dla nas o godz. 3:00 kiedy to zapadliśmy w głęboki sen po dniu pełnym wrażeń, a następne były jeszcze przed nami…


21.05.2010

Ten dzień był przeznaczony na zwiedzanie Wersalu. Lokalizacja naszego hotelu pozwalała na bardzo szybkie dotarcie do stacji metra (trzeba było przejść przez ulicę ;). Następnie przesiadka na pociąg, który bezpośrednio dowiózł nas do pałacu (oddalonego od miasta o 24 km). Pierwsze wrażenie po zobaczeniu pałacu ? przepych [ foto ]. Oj żyli sobie w tamtych czasach… Podzieliliśmy nasze role: Krzysiu poszedł robić zdjęcia, a ja ustawiłam się w kolejce po bilety. A, że znany z nas duet wszystko poszło sprawnie. Zwiedzanie rozpoczęliśmy od wnętrza pałacu. Naszym oczom ukazały się komnaty, w których było widać brak ograniczeń finansowych przy projektowaniu wnętrz. Sufity pokryte przepięknymi malowidłami [ foto ], krzesła, łóżka, kominki… Złoto dało się zauważyć na każdym kroku, w każdym miejscu.. Niesamowite wrażenie zrobiła na nas sala lustrzana [ foto ]. Zapewne musiały odbywać się tam cudowne bale…
Po przejściu wszystkich udostępnionych komnat udaliśmy się do idealnych ogrodów francuskich. Wszystko tam była równiutko poprzycinane, rosło w prostych liniach, żadna roślina nie była chora. Perfekcja pod każdym względem. Przyszła pora na odpoczynek i posiłek. Wśród zielonych labiryntów znaleźliśmy jadłodajnie. Pomimo tego, że byliśmy we Francji żadne z nas nie miało ochoty na ślimaki bądź żabie udka. Pozostaliśmy przy pizze, makaronie, a na deser przepyszne lody. Po naładowaniu baterii ruszyliśmy dalej do komnat Marii Antoniny, które mieściły się w znacznej odległości od samego pałacu. Tam również było bogato [ foto ] jednak nie tak sztywno. Mając już w nadmiarze architektury ruszyliśmy do ogrodów. Spacerując alejkami niespodziewanie dotarliśmy do części, gdzie kiedyś mieszkała służba i ?zaopatrzenie? pałacu. To było prawdziwie zaskakujące odkrycie. Wszystko było utrzymane w idealnym stanie i wyglądało tak jakby nadal żyli tam ludzie. W ogródkach przydomowych rosły warzywa, kwiaty, założone były młode plantacje winorośli [ foto ]. W stawie pływały łabędzie oraz mnóstwo karpi. Było ich naprawdę sporo, a co po niektóre pokaźnych rozmiarów. W powietrzu pachniało bzem i glicynią (wisteria). Domki [ foto ] wyglądały jak z bajki… Miejsce to miało swój urok, swoją magię. Wywarło na nas większe wrażenie niż komnaty o których szybko wtedy zapomnieliśmy. Naturalnie zdobyło i naszą sympatię 🙂 W dalszej części trafiliśmy na farmę, na której żyły sobie świnki grubaski [ foto ], kózki kozaki [ foto ], barany ładne [ foto ] i pokręcone [ foto ], osiołki, gęsi. Prawdziwe zoo. Natomiast kiedy to wszystko zaczęło ze sobą gadać było jak na jarmarku 🙂
Spędziliśmy tam cały dzień, spacerując i podziwiając otaczający nas krajobraz [ foto ]. Mimo to i  tak nie udało się nam jeszcze wszystkiego zobaczyć, więc jest powód aby tam jeszcze wrócić 🙂
W drodze powrotnej na stacje zboczyliśmy nieco z drogi i znaleźliśmy się w jakimś pod paryskim miasteczku, które urzekało swoim pięknem i spokojem. Później się okazało, że był to Montreal, w którym wsiedliśmy do pociągu ?widmo?, który dowiózł nas do centrum Paryża.
Ten dzień zakończyliśmy lampką szampana… 🙂

22.05.2010

Tego dnia przyszedł czas na wdrapanie się na Wieżę Eiffle (324 m). Po dotarciu na miejsce jak zwykle zastaliśmy kolejki tłoczące się po bilety. Szybki podział ról i po upływie ok. 2 godzin byliśmy na szczycie, skąd mieliśmy przepiękny widok na całe miasto [ foto ]. Widoczność była rewelacyjna więc mogliśmy nacieszyć nasze oczy [ foto ]. Gdy ponownie znaleźliśmy się na dole było już sobotnie popołudnie. Wszelkie trawniki i parki były wypełnione odpoczywającymi tam ludźmi. My oczywiście również nie odmówiliśmy sobie tej przyjemności i na chwile przycupnęliśmy na trawce [ foto ]. Następnie udaliśmy się do Pałacu Inwalidów, który powstał w 1676 roku i miał służyć jako przytułek dla francuskich weteranów wojennych [ foto ], czy bezdomnych. Obecnie mieści się tam muzeum wojskowe.
Po tak intensywnej pierwszej części dnia przyszedł czas na odpoczynek i regenerację sił. Wróciliśmy do hotelu. Późnym popołudniem wyruszyliśmy na nocne zwiedzanie Paryża. Na Placu Saint-Michel mieliśmy okazje zobaczyć uliczne występy, które zachwycały swoją odmiennością. Chłopaki zorganizowały prawdziwe show [ foto ]. Jako, ze nie mieliśmy daleko udaliśmy się zobaczyć Katedrę Notre-Dame o zachodzie słońca [ foto ] ? cudowny widok. Wędrując wzdłuż Sekwany urzekł nasz sposób spędzania sobotniego wieczoru przez młodych ludzi. Siedzących w gronie znajomych, popijających wino, jedzących bagietki, rozkoszując się ta błogością chwili. Byli tam też ludzie, którzy dla relaksu łowili ryby. Co mnie tez bardzo urzekło w tym mieście to to, że ludzie potrafili okazywać sobie tam uczucia na każdym kroku. Całowali się, obejmowali się bez względu na wiek. Nie było to nic wymuszonego tylko spontaniczność i chęć bycia z drugą osobą. Nic dziwnego, że Paryż jest nazywany miastem miłości… Tą atmosferę trzeba poczuć, a reszta przychodzi sama…
Po niewielkich problemach komunikacyjnych nadszedł czas na nocny pokaz świateł na Wieży Eiffla [ foto ] i postanowienie, że jeszcze tu wrócimy…

23.05.2010

To już niestety nasz ostatni dzień 🙁 Rano wybraliśmy się na spacer uliczkami [ foto ] Paryża. Miasto wolno budziło się do życia. Kilka osób siedziało przy stolikach kawiarni, popijając poranną kawę i czytając prasę. Ktoś rozkładał towar przed sklepem, ktoś śpieszył się do metra, ktoś robił zdjęcie…

Martyna


June 4, 2010 · Opublikowany w Podróże po świecie

Jeden komentarz to “Wyjazd do Paryża”

  1. spaj spaj on June 4th, 2010 18:17:24

    Czytając to widać, że prezent się udał w 100% 🙂

Odpowiedz

Musisz być zalogowany aby pozostawić komentarz.

Loading Facebook Comments ...