Wyprawa w Beskid Żywiecki
|
Poznań pożegnał nas deszczem. Tłum ludzi w pociągu oraz podróż na korytarzu nie napawała optymizmem [ foto ]. Coś jednak dawało nadzieje… Tak zaczyna się wyjazd w Beskid Żywiecki. W nieco okrojonym składzie: Martyna, Jarek i Krzysiek wyruszamy zapisać kolejne strony w księgach Frihetu. |
24.01.2009
Trasa: Korbielów – Hala Miziowa – Pilsko – Polana Gackówka – Korbielów
Czas przejścia: 8h 25 min
Dystans: 23.3 km
Podróż w niezbyt komfortowych warunkach zaowocowała rozklejeniem się butów Martynki… Super Glue na Dworcu PKS w Żywcu doraźnie załatwił problem. Po sprawnym znalezieniu noclegu w Korbielowie – Kamienna oraz przepakowaniu plecaków ruszyliśmy zielonym szlakiem na Halę Miziową. To był koszmar! 🙁 Oblodzony szlak wił się między stokami, wyciągami, narciarzami i skuterami. Totalna dolina! Wyślizgana droga mocno dawała się nam we znaki. Miejscami raki były koniecznością. Wędrujemy sami, nikt więcej o własnych siłach nie podąża na szczyt. Jedyne nasze widoki to narciarze i stoki. Pełno ich wszędzie… Krew zaczyna nas zalewać! Zapada decyzja, że nigdy więcej tym szlakiem na Pilsko zimą nie idziemy. Zaciskamy zęby i w końcu docieramy na Halę Miziową. Tu krótki odpoczynek, coś na ząb w kurorcie narciarskim (ceny jak na Batorym ale wc za darmo 😉 ) i ruszamy dalej. Mgła utrudnia widoczność. Podejście stokiem na wysokość ok. 1400 m n.p.m. pozostawiam bez komentarza. Wejście na szczyt to jednak zupełnie inna historia [
foto
]. Zastanawiał się ktoś jak wygląda Niebo? To co ukazało się nam na szczycie może być jego namiastką… Pustka, czystość, nieskazitelna biel, kształty nieskażone ludzką ingerencją, krzyż… Gęsta mgła oraz siarczysty mróz szybko powodowały, że wtapialiśmy się w to miejsce [
foto
]. Jakbyśmy mieli tam zostać na zawsze… Te kilka fantastycznych chwil spowodowało, że wyprawę będziemy wspominać wyjątkowo [
foto
].
25.01.2009
Trasa: Korbielów – Przeł. Przysłopy – Sopotnia Wielka – Kotarnica – Romanka – Hala Rysianka – Palenica – Hala Miziowa – Korbielów
Czas przejścia: 13h 23 min
Dystans:
31.1 km
„Wyspać się w górach – tego mi było trzeba”
Dzień zaczął się mrocznie aczkolwiek pięknie [ foto ]. Niebo zakryte chmurami, mgła i padający śnieg. Na oblodzonych szlakach pustki. Jakaż to odmiana po dniu wczorajszym. Podejście na Kotarnice ciągnęło się w nieskończoność. Stromo, ślisko, ponuro, to nie wróżyło dobrze… Jak się później okazało to był dopiero początek. Trasę niebieskim szlakiem na Romankę zapamiętamy bardzo długo. Tu góry ponownie pokazały nam miejsce w szeregu! Droga nieprzetarta, zasypana grubą warstwą śniegu. Każdy krok kończył się zapadnięciem (jakże nieocenione byłyby teraz rakiety śnieżne). Każdy krok to walka [ foto ]. Głównie z sobą i swoimi słabościami. Czy zawrócić? Poddać się? Znowu parę kroków, krótki odpoczynek, coraz mniej sił a szczyt jeszcze daleko. Brniemy dalej, jednak poruszamy się bardzo wolno. Czas ucieka nieubłaganie. Już wiemy, ze nie damy rady przejść w całości zaplanowanej trasy. Nogi zaczynają boleć poobijane od zmarzniętego śniegu. Kolejny krok… A wraz z nim pewniejszy grunt. Udało się! Wreszcie można iść normalnie. Zostawiliśmy trochę zdrowia na tym podejściu ale było warto. Odcinek od Romanki do Hali Rysianka przeszliśmy w pięknym słońcu, podziwiając cudowne widoki [ foto ]. To była nasza nagroda za włożony wysiłek, za to, ze się nie poddaliśmy. Było nam dane podziwiać piękno gór… Po dotarciu do schroniska i regeneracji sił ruszyliśmy dalej na Halę Miziową. To co zobaczyliśmy po kilku krokach przeszło nasze najśmielsze oczekiwania. Tak pięknego zachodu słońca dawno nikt z nas nie oglądał [ foto ]. Niebo płonęło żywym ogniem! Gdy skończyliśmy sesję fotograficzną szybko zaczęło się ściemniać. Czołówki na głowy i wędrówka nocą [ foto ]. Cisza absolutna, spokój, to ma niesamowity urok. Biedronka w plecaku przyniosła nam szczęście. Kapitalna wyprawa!
Krzysiek
? Zobacz | GALERIĘ | |
? Czytaj | INFORMACJE |
-
Losowe zdjęcia
-
Polecamy
-
Język
-
Administracja
Zaloguj się | Zarejestruj się
-
Zaloguj przez
-
Kategorie
rozwiń | zwiń -
Archiwum
rozwiń | zwiń -
Odnośniki
Dla mnie Beskid Żywiecki to takie miejsce wyjątkowe…. Bo chyba tylko w Beskidach są miejsca jeszcze niezdeptane przez ludzi. Tylko tam latem można przechodzić przez wsie, w których zatrzymał się czas, w których podstawowym transportem jest stary wóz ciągnięty przez konia….I choć nie znam Beskidu Żywieckiego w zimowej scenerii, to zapewniam, że późną wiosną są równie piękne:)
Miło, że Beskid Żywiecki Was zauroczył i zapraszam tam do siebie częściej :))!Piękne są te Wasze fotograficzne wspomnienia, pozdrawiam całą ekipę i zachęcam też do odwiedzin Małego i Śląskego :)). A wszystkie trzy polecam na rower! 🙂
Beskid Żywiecki niesamowite miejsce, szczególnie pasmo Wielkiej Raczy.
Kocham te okolice i lubie tam zagladac jak tylko mam okazje.Podzielam Wasze pasje, niestety rodzina wyklucza mnie z zimowych wędrówek…same zmarzluchy…
pozdrawiam