Leatherman WINGMAN & KICK
|
Dzięki uprzejmości kolegi Heimdall’a (MILITARIA.PL) pod moją opiekę dostały się dwa miłe narzędzia, a mianowicie, znane już i doceniane przez wielu z nas, multitoole firmy LEATHERMAN, a konkretnie modele WINGMAN oraz KICK. |
Od dnia, gdy je otrzymałem, ostro zabrałem się do roboty. Poniżej postaram się je przedstawić i opisać moje wrażenia z użytkowania.
Na stronie internetowej Leatherman’a oba narzędzia umieszczone zostały w grupie FULL-SIZE TOOLS.
Oba multitoole dostajemy w charakterystycznych kartonikach w barwach żółto-czarnych (zdarzają się jednak zapakowane w blistery).
Kartonik od Kick’a jest większy, gdyż poza toolem mieści jeszcze pouch / kaburę wykonaną z cordury. W obu kartonikach dostajemy jeszcze instrukcję obsługi, a także naklejkę z logiem firmy.
Same toole zapakowane są w foliowe woreczki:
Odkładamy na bok kartoniki, gdyż na tapetę bierzemy same narzędzia.
Tak toole prezentują się po wyjęciu z pudełka.
Oczywiście nie sposób zacząć recenzji bez podstawowych chociaż danych technicznych oraz podania ich użytkowych funkcji, które w tym wypadku pozwolę sobie skopiować ze strony MILITARIA.PL i wrzucić jako porównawczy obrazek.
Jednak ze strony www.leatherman.com wynika, iż waga Wingmana zgadza się z wagą podawaną przez Militaria, zaś Kick waży 147 gram. Nie mam niestety wagi, żeby móc to sprawdzić.
Z tabelki widać, iż Wingman jest bardziej rozbudowany, a także różni się od Kicka przede wszystkim sprężynującymi kombinerkami.
Podstawową jednak różnicą między tymi toolami jest ich budowa, gdzie Wingman wykonany jest cały z metalu, a Kick ma ramiona z blachy “wzmocnione” plastikiem. Jednak jak narzędzia Wingman’a sprawują się w porównaniu do narzędzi Kick’a, przekonamy się później. Na razie spójrzmy na wykonanie i wykończenie.
Wingman – na pierwszy rzut oka nie widać żadnych baboli. Ramiona toola w stanie złożonym mają małe luzy w granicach dwóch milimetrów, ale nie ma to znaczenia dla komfortu noszenia w stanie złożonym. Po rozłożeniu luz między ramionami w granicach jednego milimetra, czyli bez tragedii. Czubki szczypiec schodzą się równo i nie ma między nimi prześwitu. Na ramionach toola, a także na narzędziach nie widać żadnych niedoróbek, a każde z narzędzi otwiera się i zamyka prawidłowo. Gorzej wygląda sprawa z wykończeniówką. Wyraźnie zabrakło tutaj wykończenia krawędzi, które czasami wyglądają bardzo siermiężnie i nieładnie. Ślady frezowania widać również na narzędziach. Dla jednych będzie to sprawa niezauważalna, dla innych jednak może to być spore niedopatrzenie.
Kick – wykonany ładnie i starannie. W stanie złożonym nie ma luzów między ramionami, podobnie po rozłożeniu. Szczypce składają się równo i pomiędzy nimi tez nie widać prześwitu. Ramiona toola wykonane poprawnie, podobnie też narzędzia, które dają się otwierać i zamykać bez większych problemów. Wykończenie toola również nie jest szczytem estetyki, chociaż wydaje się być lepiej potraktowany niż Wingman.
Design Wingmana jest o wiele ciekawszy niż KICK’a. Leatherman Kick to po prostu wytłoczka z blachy, wykończona na jakiś satin i nic poza tym. Wingman z kolei ma ciekawie wyglądające tłoczenia, co tworzy ciekawy wygląd, a i odnoszę wrażenie, iż albo proces tłoczenia jest bardziej kontrolowany, albo części ramion są polerowane. Kick wygląda jak proste i mało atrakcyjne narzędzie, z kolei Wingman ma jakiś klimacik, który pozytywnie działa na odbiór toola.
Oczywiście powyższe oględziny i ocena pisana jest na podstawie dwóch modeli, jakie otrzymałem. Jednak z tego, co udało mi się wyszperać i dowiedzieć od użytkowników, zdarzają się czasami babole. Może nie za duże, ale jednak.
Wingman do niektórych trafił w stanie nie do końca skręconym. Luzy na ramionach, a także niedokręcony klips może i nie stanowi problemu, gdyż chwila ze śrubokrętem i problem znika. Może po prostu trafiła się partia, która została przy składaniu potraktowana po macoszemu? W niektórych modelach spotyka się delikatnie wywinięte zęby noża na drugą stronę, a także kłopoty z rozłożeniem i zablokowanie nożyczek. Zdjęcia wadliwych zębów poniżej, a do nożyczek jeszcze powrócę.
Kick czasami ma wadę polegającą na tym, iż między blachą otulającą plastik widoczne są szczeliny. Więcej negatywnych słów nie znalazłem.
Z jednej strony każda niedoróbka boli i nie powinna mieć miejsca. Jednak z drugiej strony musimy pamiętać, iż nie są to toole startujące do kontroli jakości zaraz obok takich modeli jak Wave, czy też Surge.
Opisywane modele są jednymi z tańszych tooli w ofercie Leathermanaw tej kategorii. Na tę chwilę, patrząc na stronę MILITARIA.PL, ceny wyglądają następująco:
Wingman – 149,99 zł
http://www.militaria.pl/leatherman/multitool_leatherman_wingman_(831436)_p6493.xml
Kick – ten model nie jest już produkowany, także można kupić go tylko na rynku wtórnym.
Zakładając, iż kupujemy multitoola do pracy, nie będzie nam przeszkadzać taki szczegół jak minimalne luzy na ramionach, niemniej, jakby nie patrzeć, spodziewamy się od niego pewnej jakości.
Spójrzmy dokładniej na narzędzia, w jakie wyposażono nasze multitoole!
Leatherman Wingman
Sprężynujące kombinerki płaskie
Sprężynujące kombinerki uniwersalne
Sprężynujący przecinak do drutu
Kombinerki to jedno z podstawowych narzędzi w większości tooli. Spodziewamy się od nich wytrzymałości, ale także możliwości wykonywania prac precyzyjnych. Samo wykonane kombinerek w tym toolu jest bez zarzutu. Są ładnie profilowane, szczęki nie mają luzów względem siebie, a czubki schodzą się równiutko. Nacięcia na szczękach wykonane dokładnie i dobrze spełniają swoją rolę zarówno przy trzymaniu małych jak i dużych przedmiotów, a także przy odkręcaniu nakrętek.
Szybko przyzwyczaiłem się do sprężynowania ramion przy używaniu kombinerek. To bardzo wygodna funkcja, pozwalająca na podniesienie komfortu pracy.
Gorzej jednak ma się sprawa przecinaka do drutu. Otóż wykonany został on tak, iż działa bardziej na zasadzie miażdżenia drutu, niż gilotynowania. Nie wiem jaka była przyczyna takiego rozwiązania, ale uczciwie przyznać trzeba, iż czasami przecięcie nawet miedzianego drutu o średnicy 2 mm to mała mordęga. Trzeba wkładać sporo siły i wywierać nacisk na ramiona toola, aby drut udało się przeciąć.
Na kombinerkach zabrakło również logotypu firmy Leatherman. Dlaczego? Nie mam pojęcia, ale jakoś mi tak optycznie brakuje.
Nóż częściowo ząbkowany ze stali 420HC
Głownia o długości 65 milimetrów i grubości 1,8 milimetra pozwala na wykonywanie wielu prac, oczywiście w granicach możliwości swoich rozmiarów. Otwierana otworem, który tutaj akurat szczytem ergonomii nie jest, a jego krawędzie nie zostały wykończone, przez co czuć na palcu działanie ostrej krawędzi. Łatwiej otwiera się paznokciem. Głownia blokowana linerem, który mimo swej wątłości (1 milimetra) spełnia swoje zadanie. W moim modelu głownia posiada luzy góra-dół. Co prawda jest on minimalny, w granicach 0,5 milimetra, ale jednak jest.
Krawędź tnąca wyprowadzona ładnie i równo, podobnie jak uzębienie. Nie można się przyczepić do wykonania, a także do użytkowości. Nożem doskonale się pracuje i daje radę w wielu sytuacjach, gdy normalnie sięgam po folder z kieszeni. Oczywiście odpadają wszelkie podważania, czy też mocniejsze używanie, gdyż rozmiary głowni dyskwalifikują ją do takich zadań.
Głownia combo pozwala nam na komfortowe cięcie opakowań z tworzyw sztucznych, gdzie przydaje się agresja uzębienia. Przy odrobinie chęci można sobie również przygotować nożem śniadanie, chociaż praca w kuchni nie jest jego mocną stroną.
Krawędź tnąca przyzwoicie trzyma ostrość, a także łatwo się ostrzy.
Nóż do bezpiecznego otwierania paczek
Z jednej strony ten element powitałem z wielkim uśmiechem, ale po jakimś czasie zdziwiłem się jego użytecznością. Otóż ten malutki element okazał się niezwykle przydatny do różnych prac. Pięknie się nim rozcina wszelkie opakowania, w tym blistery. Doskonale sprawdził się jako narzędzie pozwalające na przecięcie wzdłuż kawałka węża ogrodowego, a także jako pomocnik przy zeskrobywaniu patyny z przewodów w instalacji elektrycznej. Po prostu małe, ale bardzo ciekawe narzędzie.
Pilnik do drewna i metalu
Cóż, to narzędzie, a właściwie namiastka tego narzędzia, jest porażką. Przede wszystkim rozkłada jego wielkość, gdyż ma on długość 50 milimetrów, z czego część pilnika to 42 milimetry. Jakby tego było mało, nacięcia na pilniku poprowadzone są tylko w jedną stronę, co wyraźnie odczuwa się przy pracy. Pomijam fakt, iż rozpoczęcie piłowania kawałka stali jest niezłą zabawą, gdyż jednostronne nacięcia pilnika powodują, iż pilnik ślizga się po powierzchni i kaleczy obrabiany element. W drewnie tego efektu nie ma.
Bardzo ubolewam, iż tak sieroco Leatherman potraktował to narzędzie, gdyż użyteczność tak krótkiego pilnika jest po prostu mała. Oczywiście można nim piłować i przy odrobinie samozaparcia widać efekty, ale nie są to efekty jakie powinna dawać praca pilnikiem.
Nożyczki
Nożyczki umieszczono podobnie jak nóż, czyli nie musimy rozkładać ramion toola, by mieć do nich dostęp. Otwieramy je przy pomocy paznokcia, którym ciągniemy za sprężynujący w nożyczkach element. Nożyczki otwierają się do pewnego momentu, po czym trzeba je lekko docisnąć, by zaskoczyła blokada. Podobnie jak nóż, blokowane są listkiem linera, lecz są dokładniej spasowane, gdyż nie znajdziemy żadnego luzu. Wykonanie nożyczek nie pozostawia wiele do życzenia, gdyż nie ma na nich widocznych niedoróbek. Szczęki nożyczek może za długie nie są (33 milimetry powierzchni tnącej), ale można nimi całkiem wiele czynności wykonać. Co prawda miejsce, na którym kładziemy kciuk i naciskamy ramię nożyczek jest trochę za wąskie, czego efektem jest szybkie zmęczenie palca i odczuwany dyskomfort.
I wszystko byłoby całkiem ładnie, gdyby nie fakt, iż po pewnym czasie używania toola, złapał on lekki luz na ramionach, czego efektem było wchodzenie lewej części nożyczek między część prawą, a sprężynujący element. Strasznie wkurzające, ale na szczęście do naprawienia za pomocą torxa. Dokręcenie śrub trzymających ramiona zniwelowało ten efekt.
Mały śrubokręt płaski
Śrubokręt umieszczony na końcu nieszczęsnego pilnika. Tutaj ciężko znaleźć niedociągnięcia, gdyż sprawował się dobrze. Bez problemu dokręcał i odkręcał śrubki, a także służył jako narzędzie do lekkiego podważania, czy też rozwierania elementów obudowy telefonu komórkowego. Szkoda jedynie, iż z szerokości 3 milimetrów tak szybko się rozszerza, przez co nie można nim manewrować śrubą umieszczoną w otworze. Strasznie irytujące było, gdy próba dokręcenia śruby w naściennym gniazdku skończyła się porażką, gdyż końcówka śrobokręta nie mogła dotrzeć do śruby.
Średni śrubokręt płaski
Końcówka o szerokości 7 milimetrów i grubości 1,2 milimetra daje nam śrubokręt o sporych gabarytach pozwalającym pracować ze śrubami o dużych rozmiarach. Bardzo ładnie dokręcały się śruby w wersalce, czy też w regale. Bez problemu śrubokręt poradził sobie również z rozłożeniem nietypowej obudowy od pompy na basenie, gdzie śruby były lekko skorodowane. Dodatkowo szerokim końcem można podważać niektóre elementy, oczywiście w granicach rozsądku.
Śrubokręt philips (krzyżak)
Krzyżak to przydatne narzędzie, gdyż dzisiaj sporo rzeczy skręconych jest na śrubę z takim wykończeniem łba. Dlatego używany był dość często, pozwalając docenić jego przydatność. Mocna i konkretna końcówka bez problemu łapie większość śrub, chociaż zdażają się takie, gdzie śrubokręt nie daje rady z powodu swej szerokości. Mógłby mieć trochę węższą końcówkę, która pozwoliłaby na większy zakres prac, a co ułatwiłoby także dojście do śrub umieszczonych w zagłębieniu.
Miarka
Podziałka miarki została umieszczona na odwrotnej części pilnika. Eeeee, nie dało to raczej ciekawego efektu, biorąc pod uwagę, iż mamy skalę raptem na 3 cm i 1 cal z ogonkiem… Użyteczność takiej miarki? No właściwie żadna. Jasne, można sobie odmierzyć coś czasami, ale ogólnie jest to porażka i raczej efekt wciśnięcia czegoś na siłę, aby zapełnić powierzchnię.
Otwieracz do kapsli / Otwieracz do puszek
Oba działają doskonale, chociaż otwierając czasami kapsel, ostra końcówka potrafi go przebić. Nie ma to na nic wpływu, bo i tak butelkę otworzymy, jednak na pewno nie polubią go kolekcjonerzy kapsli bez żadnych śladów otwierania.
Przyrząd do zdejmowania izolacji
To małe wycięcie umieszczone obok otwieracza do puszek i kapsli wbrew pozorom jest bardzo przydatnym elementem. Poza oczywistym ściąganiem izolacji, co przy odrobinie wprawy staje się bardzo komfortowe, przy jego pomocy można również cieniować krawędzie skóry, czy też innych przedmiotów.
Dodatkowo na jednym z ramion toola, umieszczony mamy klips, pozwalający na noszenie narzędzia na krawędzi kieszeni. Klips całkiem przyzwoicie spełnia swoją rolę, chociaż dłuższe jego użytkowanie prowadzi często do rozkręcania śruby trzymającej klips i skręcającej oś noża i innych narzędzi. Niemniej sam klips swoją rolę spełnia doskonale i podczas użytkowania nie zdażyła się sytuacja, aby próbował sam opuścić kieszeń.
A tak Wingman prezentuje się na mojej dłoni.
A co z ergonomią? Myślę, iż warto tutaj poświęcić trochę miejsca na tą ważną sprawę.
Wingman ma swoje mocne i słabe strony w tej kwestii. Tak jak kombinerkami pracuje się komfortowo i wygodnie, to jednak po dłuższym czasie dłoń odczuwa ból stykania się z krawędziami, które nie są pełne. Wewnętrzne krawędzie potrafią dość mocno dać się we znaki i obniżyć komfort pracy. Podobnie ma się sprawa ze wspomnianymi nożyczkami, gdzie kciuk przy cięciu twardych elementów szybko odczuwa ból.
Otwieranie pozostałych narzędzi przebiega gładko, pod warunkiem, iż mamy paznokcie. Osoby przesadnie dbające o dłonie i ścinające paznokcie bardzo krótko będą miały problem z otwieraniem wewnętrznych narzędzi.
Podczas prac toolem nie odczułem możliwości przypadkowego otwarcia się któregoś z narzędzi. Nawet pracując kombinerkami w rękawiczkach, nie zauważyłem, aby głownia noża zmieniła swoje położenie.
Dodam jeszcze, iż w na końcach ramion Wingmana mamy otwory sugerujące, iż można przez nie przepleść linkę. Otwory te spełniają rolę ozdobną i mają bardziej na celu odchudzenie konstrukcji, chyba, iż włożona tam linka będzie cieńka (cieńsza od paracordu, bądź paracord bez rdzenia) by nie utrudniać rozkładania wewnętrznych narzędzi.
Leatherman Wingman to ciekawe narzędzie, chociaż nie pozbawione małych wad. Z jednej strony wydaje się to doskonały tool do prac domowych, chociaż bardzo brakuje w nim prawdziwego pilnika, czy też piły do drewna. Z drugiej strony irytuje wielkość śrubokrętów, które po prostu czasami nie dają rady w delikatnych i małych domowych elementach, zmuszając do sięgnięcia po inne narzędzie. Trochę zawiedziony jestem przecinakiem do drutu, chociaż po skonsultowaniu ze znajomym, możliwe jest, iż komfort pracy zależny jest od siły dłoni. Ja jestem osobą nie pracującą fizycznie i mającą delikatne ręce, z kolei znajomy pracujący jako stolarz stwierdził, iż przecinak działa doskonale i nie dostrzega w nim żadnego problemu, a wręcz przeciwnie – tnie drut lepiej niż inne podobne narzędzia. Także nie można tutaj Wingmanowi zarzucić błędu projektu.
Na wielki plus Wingmana działają sprężynujące ramiona, które szybko docenimy po krótkim przyzwyczajeniu. Na korzyść Wingmana działa również fakt posiadania klipsa, gdyż nie każdy lubi na pasku nosić pouch. Klips jest doskonałym rozwiązaniem, zamieniając toola często noszonego w plecaku w narzędzie będące w kieszeni, pod ręką, jak folder używany na edc.
Irytują oczywiście pojawiające się luzy na ramionach, co prowadzi do wadliwego działania nożyczek przede wszystkim, bądź poluzowania kllipsa. Na szczęście tool skręcony jest standardowymi torxami, więc regulacja śrub nie jest problemem i zajmuje dosłownie chwilę.
Niektórych może denerwować luz między ramionami w stanie złożonym, mimo iż jest niewielki. Cóż, myślę, iż jest to kwestia podejścia do tego narzędzia. Jeżeli będziemy na nie patrzeć jako narzędzie do pracy, to wówczas takie szczegóły nas razić nie będą. Kupując w sklepie młotek, obcęgi, czy inne narzędzie, nie wnikamy w szczegóły wykonania, gdyż interesuje nas ergonomia i możliwości narzędzia w pracy, do której został przeznaczony. Akceptujemy niedoróbki, kładąc nacisk na użytkowość. Z kolei miłośnicy perfekcyjnego wykonania spędzą w markecie pół dnia, szukając młotka idealnego, by przybić nim w domu jeden gwóźdź i następnie schować narzędzie do skrzynki, gdzie spędzi większość swojego żywota. Także kwestia czepiania się wykonania Wingmana, luzów ramion i innych niedociągnięć jest indywidualna.
Mnie osobiście tool przypadł do gustu, mimo iż za toolami raczej nie przepadam. Sprawdził się w wielu pracach nie tylko w mojej dłoni, ale jako narzędzie u osoby na codzień będącej pracownikiem technicznym, używającym kombinerek, śrubokręta właściwie codziennie. Oczywiście Wingman, jak i żaden inny tool nie zastąpi wyspecjalizowanych narzędzi, ale to jest oczywiste.
Ale co by nie spojrzeć i jak nie czepiać się wykonania i użyteczności, wszystko to znika w momenciej spojrzenia na cenę. W cenie w jakiej możemy kupić Wingmana, nie dostaniemy raczej innego toola, oferujacego takie możliwości, a przy okazji będącego na 25 letniej gwarancji.
I jeszcze kilka zdjęć z terenowego wypadu.
Podbudowany faktem, iż Leatherman stworzył niedrogiego, a całkiem fajnego toola, z chęcią zabrałem się za ciut droższe narzędzie, a mianowicie:
Leatherman Kick
Kombinerki płaskie
Kombinerki standardowe
Przecinak do drutu
Przecinak do drutu twardego
Kombinerki wykonane poprawnie, bez widocznych niedoróbek, a także luzów między szczękami. Czubki schodzą się perfekcyjnie, a całość została ładnie wykończona. Praca kombinerkami odbywa się tak samo, jak praca zwykłymi szczypcami uniwersalnymi, gdyż tutaj nie mamy wspomagania w postaci sprężynujących ramion. Jednak połączenie szczęk jest zbyt ciasne i kombinerki otwierają się, i zamykają z oporem. Można się do tego przyzwyczaić, chociaż na początku jest to dziwne odczucie, gdy do rozwarcia szczęk trzeba użyć drugiej dłoni. Z czasem kombinerki wyrobiły się i teraz można je bez problemu obsługiwać jedną ręką.
Nacięcia na wewnętrznych stronach szczęk pozwalają na dobre uchwycenie przedmiotów, chociaż karbowanie bliżej czubków jest delikatne i bywało, iż ześlizgiwało się z powierzchni.
Ostrza przecinaka działają jak gilotyna, także cięcie miedzianego drutu o średnicy 2 milimetrów nie było problemem, tak samo jak cięcie drutu od spinaczy biurowych, czy też małych gwoździków.
Jednak przy pracy szczękami szybko da się odczuć dyskomfort w trzymaniu ramion toola. Otóż plastikowe wkładki stanowiące szkielet ramion mają ostre krawędzie, które wpijają się w dłoń powodując ból. Zabrakło po prostu dopracowania tych elementów, a efekt niedbałości projektantów odczujemy przy każdej mocniejszej próbie używania kombinerek, co kończy się lekką irytacją i spojrzeniem na narzędzie z politowaniem.
Na kombinerkach mamy umieszczony logotyp Leathermana – baaaardzo mi się to podoba.
Przyrząd do zdejmowania izolacji
Narzędzie to znajduje się na otwieraczu do puszek i butelek, a otwiera się paznokciem, przy pomocy odpowiedniego nacięcia. Przy pomocy ostrego wycięcia bez problemu można ściągać izolację z przewodów, począwszy od cienkich przewodów, a skończywszy na przewodach instalacji natynkowej. Przydaje się również przy odcinananiu plastikowej końcówki w tubach z silikonami.
Ostrze nożowe
Długie na 66 milimetrów przy grubości 1,7 milimetra, ale niestety o małej wysokości. To głownia żywcem jakby wyciągnięta ze scyzoryka, a tym samym nie pozwalająca na mocniejsze zastosowanie. No i niestety, ale zabrakło tutaj blokady, co bardzo mocno ogranicza użytkowanie. Jednak płaski szlif i nienagannie wyprowadzona krawędź tnąca pozwalają na wykonywanie wielu prac. Przygotowanie posiłku na pewno nie będzie czynnością komfortową, ale prace w papierze, tworzywie, drewnie nie stanowią wyzwania, o ile są dopasowane do wielkości głowni. Doskonale sprawdza się przy pracach z przewodami, tnąc je bez problemu czy też zeskrobując patynę z końcówek. Mimo swoich niewielkich rozmiarów, pozwala na dość szerokie zastosowanie. Jednak na dłuższą metę, nie zastąpi nam noża i w większości przypadków łatwiej jest wyciągnąć folder z kieszeni, niż sięgać po Kick’a, otwierać ramiona, otwierać głownię, zamykać ramiona, itd.
Wkrętak płaski
To narzędzie swoją rolę spełnia doskonale. Szerokość końcówki 3,4 milimetra, przy grubości około 0,6 milimetra, a jednocześnie długim ramieniu pozwala na pracę ze śrubami umieszczonymi głęboko. Dojście do śruby w obudowie zasilacza komputerowego, czy też śruby w gniazdku elektrycznym nie jest problemem.
Wkrętak płaski szeroki
Szeroki na 7 milimetrów i gruby na 1,2 milimetra wkrętak płaski jest mocnym narzędziem, które poza pracą ze śrubami pozwala na użycie jako mały łom (w granicach rozsądku). Używałem go jako skrobaczka przy usuwaniu resztek starego kitu mocującego szybę i sprawdził się doskonale.
Wkrętak krzyżak
Doskonale dobrane rozmiary końcówki, która pozwala na użycie przy większości śrub. Oczywiście nie dobierzemy się do śrub małych, gdyż jest to spore narzędzie. Końcówka wkrętaka elegancko blokuje się w gnieździe łba śruby i bez problemu pozwala na jej wykręcenie, czy też dokręcenie. Dużym plusem jest tutaj zachowanie szerokości końcówki na całej długości narzędzia, co pozwala na dotarcie do śrub umieszczonych w zagłębieniu. Bez problemu dokręciłem nim śruby w krześle, a także śruby skręcające elementy regału na książki.
Otwieracz do kapsli i puszek
Otwieranie puszek nie jest problemem i przy odrobinie wprawy przebiega płynnie i lekko. Ostra końcówka daje sobie radę z puszką bez większych oporów, chociaż potrafi za to dziurawić przy otwieraniu kapsle. Otworzyłem przy pomocy tego narzędzia kilkanaście puszek i nie zauważyłem, aby wystąpiły jakieś problemy, nawet gdy kryza puszki jest cienka.
Miarka
Na ramionach toola umieszczono miarkę o sporej długości. Po jednej stronie wyskalowana została w milimetrach, dając nam ponad 19 cm miarki, na drugiej stronie mamy podziałkę w calach o długości ponad 7 cali. Co prawda nie rozumiem, dlaczego nie oznaczono wyraźnie połówek centymetra i cala. Mierząc jakieś przedmioty odruchowo człowiek szuka środkowej kreski między wartościami, a tutaj trzeba po prostu liczyć od wartości do kreski. Hmmm, ktoś nie pomyślał?
O-ring do przewleczenia linki zabezpieczającej
Schowany między narzędziami kawałek blaszki, dzięki której do naszego toola możemy dowiązać kawałek linki, bądź powiesić go na karabińczyku. Ciekawe rozwiązanie, biorąc pod uwagę, iż tool nie posiada klipsa.
Jak już wspomniałem o klipsie, to warto zaznaczyć, iż można do KICK’a takowy dokupić. Znajdziemy go w ofercie Leathermana, jednak na razie nie jest dostępny w Polsce.
Klips montowany jest na jednej ze śrub skręcających ramię toola i widać na zdjęciach, iż jest to śruba z wewnętrznym gwintem. Ciekawe rozwiązanie, chociaż szkoda, iż nie mogę sprawdzić jak to tak naprawdę wygląda. Sam klips drogi nie jest i znajdziemy go pod linkiem:
http://www.leatherman.com/accessories/product/Kick_Removable_Pocket_Clip
Na poniższym zdjęciu widać omawiany wyżej otwór do montażu klipsa.
I tutaj również napiszę kilka słów o ergonomii. Jak wspomniałem, plastikowe wkładki boleśnie wrzynają się w dłoń i na pewno nie jest to coś, co polubimy w tym toolu. Otwieranie poszczególnych narzędzi nie jest problemem, chociaż znów osoby z bardzo krótkimi paznokciami będą klęły równo i dokładnie. Czasami da się wyczuć ostre krawędzie śrub skręcających ramiona, gdyż nie wiedzieć dlaczego, nie są to śruby skręcane na torxy, ale na… Sam nie wiem na co. W każdym bądź razie ich krawędzie są na tyle ostre, iż można przypadkiem stracić kawałek paznokcia przy pracy (co też miało miejsce).
Kick to tool nie pozbawiony wad, ale mający również kilka plusów. Dobrze pracujące kombinerki, ale dopiero po dotarciu, co dla niektórych będzie rozczarowaniem, zwłaszcza gdy ktoś lubi ramiona kombinerek chodzące luźno i bez oporów. Plastikowe wkładki nie obniżają wytrzymałości toola, ale dają o sobie znać wrzynając się w rękę przy pracy. Kick to tool do lżejszych zadań, bez nastawienia na abusowanie, czy też używanie na dłuższą metę. To bardziej tool będący awaryjnym narzędziem, które wrzucimy do skrzynki narzędziowej w samochodzie. Kick bardzo spodobał się mojemu znajomemu jeżdżącemy motocyklem, który stwierdził, iż może sprawdzić się jako lekkie narzędzie uniwersalne w trasie.
Ciekawa jest możliwość noszenia toola, począwszy od wrzucenia go luzem do kieszeni czy plecaka, poprzez noszenie w kieszeni na dokupionym klipsie, montażu na kawałku linki i dedykowanym oringu, aż po noszenie toola w pouchu, który w tym wypadku otrzymujemy przy zakupie. Pouch pozwala na przenoszenie toola w stanie otwartym jak i zamkniętym. Pouch na pasku możemy zamontować w pionie, jak i w poziomie.
Leatherman Kick nie spotkał się chyba jednak z ciepłym przyjęciem przez użytkowników, bo na tą chwilę nie znajdziemy go już w ofercie Leathermana. Poszedł na emeryturę.
Mnie osobiście nie odpowiadały w nim takie rozwiązania, jak chociażby nietypowe śruby trzymające ramiona. Za diabła nie jestem w stanie sam dokręcić, czy poluzować ramion, bo nie posiadam wśród swoich narzędzi odpowiedniego klucza. Dodatkowo zniechęcają do jego używania plastikowe wkładki, które poza wrzynaniem się w rękę, nie wróżą długiej żywotności narzędzia, chociaż możliwe, iż jest to moje uprzedzenie spowodowane tym, iż większość tooli ma stalowe ramiona bez plastikowych elementów (poza Blast’em obecnie).
I kilka fotek ze spaceru.
Pora na małe podsumowanie.
Wingman i Kick. Kick i Wingman. Który lepszy, który ciekawszy? Który rokuje dłuższe działanie bez awarii? Który lepiej się sprawdzi?
Osobiście wybrał bym Wingmana. Dlaczego?
Przede wszystkim za sprężynujące ramiona. Człowiek się szybko naumiał nimi pracować i dostrzegł ich zalety. Poza tym, Wingman ma nożyczki, które pozwalają na wiele prac biurowych, których w pracy mam czasami sporo. Zachęca również ciekawsza głownia noża, dająca szersze pole do pracy, a także nóż do otwierania paczek, który okazał się bardzo użyteczny. Oczywiście musiałbym przymknąć oko na pilnik, miarkę i mało użytkowy mały płaski śrubokręt. No i nie ukrywam, iż podoba mi się zamontowany klips, który pozwala na noszenie toola jako edc na krawędzi kieszeni. Nie przepadam za pouchami, a tym bardziej nie widzę toola dyndającego na sznurku…
Chociaż z drugiej strony…
Podoba mi się w Kicku jego waga, a także użytkowość płaskiego małego śrubokręta, który dzięki swojej długości staje się bardzo uniwersalnym narzędziem. Śrubokręt krzyżakowy również jest bardziej wszechstronny, a i lepiej mi się pracuje przecinakiem do drutu…
Osiołkowi w żłobie dano! Nie, nie!! Żartuję. Zdecydowanie wybrałbym Wingmana, który wg. mnie jest praktyczniejszy i ma więcej zastosowań.
Ale wróćmy jeszcze na chwilę do jakości wykonania.
Pożyczyłem sobie od kumpla Letherman Wave, czyli można rzec flagowy produkt firmy i porównałem jego wykonanie i wykończenie do opisywanych tooli. W stanie złożonym mamy co prawda luzy na ramionach, a i po otwarciu są one wyczuwalne. Śruby skręcające są magicznym torxem z bolcem w środku, także też nie jest to szczyt radości, bo takich kluczy nie posiadam. Wykończenie powierzchni również nie jest szczytem możliwości, ale to bardziej doszukiwanie się na siłę.
Także czy czasami wspominane przez niektórych błędy wykończeniówki, to nie są wręcz standardy wykonania w firmie Leatherman? Większość tooli z tej firmy ma bardzo podobne rozwiązania i wykończenia, a błędy można znaleźć w prawie każdym z nich. Z tego co macałem sobie na przestrzeni jakiegoś czasu, zdarzały się narzędzie wyglądające elegancko i tak, jakby ktoś bardziej przyłożył się do obróbki, a za chwilę łapałem w dłoń takiego samego toola, który wyglądał jak podróbka tamtego.
A co z wytrzymałością tych dwóch multitooli?
Otóż oba były noszone do pracy i dawane do ręki pracownikom technicznym, którzy do narzędzi mają zdrowe podejście i się z nimi raczej nie cackają. Używali ich tak, jak używają innych narzędzi w swoim warsztacie. Ja również traktowałem je jak narzędzia, a nie jak eleganckie ozdóbki. Pracowałem wszędzie tam gdzie mogłem użyć toola, nie przejmując się za bardzo tym, co się z nim będzie działo. Wszak to narzędzie, a nie obiekt radości i masturbacji z okazji leżenia w plecaku.
Poniżej lista czynności, jakie multitoole wykonywały:
– rozkładanie puszek po żywności,
– przecinanie drutów, gwoździków,
– przytrzymywanie elementów przy wierceniu, wbijaniu, szlifowaniu,
– cięcie nożami przewodów, tworzywa sztucznego, płyt kartonowo-gipsowych,
– dłubanie nożami w instalacji elektycznej,
– seriwsowanie instalacji pomp basenowych,
– otwieranie obudów komputerów stacjonarnych,
– rozkładanie na części starych drukarek,
– montaż szafek, dokręcanie śrub w szafach, wersalce,
– cięcie nożyczkami papieru, tektury, skóry, tworzywa sztucznego,
– zaplatanie łat w płocie drucianym,
– otwieranie puszek z żywnością, puszek z farbą, kapsli,
– rozcinanie kartonów, opakowań z tworzyw sztucznych,
– kładzenie nowej instalacji elektrycznej,
– robienie posiłków,
– dokręcanie śrub w ławkach szkolnych,
– regulacje drzwi wejściowych,
– i inne prace.
Jak zatem wyglądają po takiej pracy? Myślę, iż kilka zdjęć będzie lepszym zobrazowaniem, niż suchy opis.
Z czym sobie toole nie poradziły i co przyczyniło się do uszkodzenia? W obu strzelił duży śrubokręt – przeceniłem ich wytrzymałość. W Kick’u poszedł przy otwieraniu starej puszki z farbą, w Wingmanie przy dokręcaniu śrub w stalowych drzwiach do szatni.
Ostrza noży uszkodzone zostały przy rozkładaniu kartonów po tuszach do drukarek (zszywki robią swoje), a także przy docinaniu tworzywa sztucznego.
Mały śrubokręt w Kick’u wygiął się podczas awaryjnego otwierania szafki z kluczami. W Wingmanie mały śrubokręt nieznacznie się wygiął po dokręcaniu śrub w drzwiach wejściowych.
Wszelkie otarcia i inne uszkodzenia wynikły po prostu ze zwykłej pracy.
Kick dodatkowo nabrał większych luzów na osiach, ale i Wingman trzepocze ramionami jak motyl.
Czy mimo uszkodzeń, toole zdały egzamin?
Moim zdaniem jak najbardziej!! Co jak co, ale naprawdę przez miesiąc używania były traktowane jak zwykłe narzędzia. Nikt się nie bawił z nimi, nikt nie jęczał, że ryska, że ojej, że a może coś pęknie. Po prostu brało się narzędzie do ręki i jazda do roboty. Jedyne co robiłem, to czyściłem je po pracy, żeby nie brać potem do ręki usyfionego narzędzia.
Także jestem bardzo zadowolony z pracy obu multitooli! Panowie techniczni u mnie w pracy totalnie zaskoczeni, gdyż kiedyś mieli okazję poużywać jakiegoś “chińczyka”, w którym bardzo szybko większość narzędzi się wygięła, nie pozwalając na zamknięcie toola. Sceptycznie podeszli do przyniesionych tooli, ale w miarę jak rozkręcali się z nimi przy pracy, a i patrząc co ja z nimi robię, kopara im opadała coraz niżej.
Ostatecznie laury zwycięstwa ofiarowali Wingmanowi, gdyż w Kicku nie podszedł im jednak ten plastikowy szkielet.
I tak doszliśmy do końca mojego testu.
Po całym teście podtrzymuje moje słowa, iż osobiście wybrałbym Wingmana, gdyż lepiej leży mi w dłoni, ma więcej narzędzi, posiada praktyczny klips, a także podoba mi się sprężynowanie ramion.
No i cena! CENA!!
Za udostępnie multitooli do testów dziękuję gorąco Heimdallowi – MILITARIA.PL
Jumbo
-
Random pictures
-
We recommend
-
Language
-
Administration
Login | Register
-
Connect with:
-
Categories
open all | close all -
Archives
open all | close all -
Links
Leave a Reply
You must be logged in to post a comment.