Wyprawa w Góry Izerskie

My na Śnieżnych Kotłach

My na Śnieżnych Kotłach

W dzienniku pokładowym Frihetu czas odnotować kolejną wyprawę… Nasza podróż zaczęła się o godz. 02:35 kiedy to wyruszyliśmy z poznańskiego PKP.
W skład wyprawy wchodzi: Martynka, Krzysiek, Tomek, Paula, a we Wrocławiu, gdzie mieliśmy przesiadkę do Szklarskiej Poręby, dołączyła do nas przesympatyczna para w składzie: Angelika i Tomek B.


15.08.2009
Trasa: Szklarska Poręba – Szrenica – Śnieżne Kotły – Hala Szrenicka – Jakuszyce – Schronisko „Orle”
Czas przejścia: 9h
Dystans: 30.7 km

Zobacz trasę Pobierz trasę Przewyższenia

Podróż minęła bardzo sympatycznie i po naszej myśli. Pomimo oblężenia znaleźliśmy wolny przedział. Planowo dotarliśmy na miejsce.
?Wypoczęci” prosto wyruszyliśmy na Szrenicę. W drodze zawitaliśmy nad ?Wodospad Kamieńczyka” [ foto ]. Zdążyliśmy zrobić kilka urokliwych zdjęć zanim kilku turystów zdecydowało się na orzeźwiającą kąpiel pod kaskadą wodospadu. Trzeba dodać, że pogoda bardzo nam sprzyjała, to też krem z filtrem był w ciągłym ruchu. Na miejsce chwilowego odpoczynku wybraliśmy Świąteczny Kamień, do którego zaprowadził nas Krzysiek. Miejsce na uboczu, z dala od turystów z widokiem na panoramę Szklarskiej Poręby. Podejście na Szrenicę było bowiem bardzo zatłoczone przez turystów, płaczące dzieci i… samochody. Pomimo tego klimat miejsca pozostał i uwieczniliśmy to na paru zdjęciach.
Punktem docelowym tego dnia była Szrenica, jednak to Śnieżne Kotły, na których odwiedzenie zdecydowaliśmy się na miejscu, wywarły na nas największe wrażenie. Przez podchodzących turystów określane jako ? polski kanion Kolorado”. Jest to chyba pierwsza myśl, która się nasuwa. Ogromna przepaść oraz piękne zbocza [ foto ], stojące niczym Strażnicy, uświadamiają nam, jacy jesteśmy mali i słabi w obliczu natury… Zostaliśmy w tym miejscu na ile czas nam pozwolił. Każdy na swój sposób podziwiał ten wyjątkowy zakątek. Wiaterek na górze był bardzo przyjemny, jednak trzeba było ruszać dalej. Szlak, którym następnie wędrowaliśmy i który miał nas zaprowadzić w Izery był dla odmiany nieco zacieniony. Drzewa przyćmiewały ostre słońce, a pomiędzy nimi rozciągały się niepowtarzalne widoki. Przemierzając ten odcinek sprawdziły się nawet ?bagienne ścigacze” (jak to określił Tomek B.) czyli po prostu sandały, ponieważ teren był dość podmokły. Strome zejście przez las, strumyczki, cudowna panorama, mnóstwo jagód oraz polany z wymarłymi drzewami dodawały osobliwości temu miejscu [ foto ].
Po wielogodzinnym marszu dotarliśmy do ?Schroniska Orle” [ foto ] gdzie zaplanowaliśmy nocleg.


16.08.2009

Trasa: Orle – Hala Izerska – Droga Borowinowa – Stóg Izerski – Łużec – Kozi Grzbiet – Młaki – Chatka Górzystów
Czas przejścia: 9h 30 min
Dystans: 27.3 km

Zobacz trasę Pobierz trasę Przewyższenia

Po śniadaniu wyruszyliśmy w trasę. Idąc spokojnym krokiem, każdy w swoim tempie, delektowaliśmy się widokami i pięknie zapowiadającym się dniem. Aby czerpać z niego jak najwięcej pozwoliliśmy sobie na chwilę relaksu [ foto ] nad rzeką Izerą, do której dojście wyłania się pośród drzew. Wynurzające się kamienie nadają urok temu miejscu, a jednocześnie są tłem do zdjęć [ foto ]. Najlepsze jednak było przed nami. A mianowicie pośrodku szerokiej Hali Izerskiej, w ciszy i harmonii z naturą wyłania się ?Chatka Górzystów” [ foto ], która idealnie współgra z otoczeniem. Miejsce utworzone dla turystów i z myślą o turystach, prawdziwych ?ludziach gór”. W środku wiele starych fotografii, mnóstwo książek, buchający ogień z pieca i obraz ze staruszkiem w tle [ foto ], którego oczy chyba mówią wszystko o tym miejscu. Czujemy się tam bardzo wyjątkowo i pojawiają się myśli o jak najszybszym powrocie w Izery w przyszłym roku. To było nasze miejsce noclegowe, więc mogliśmy zostawić większe tobołki i ruszyć ponownie na szlak.
Celem tego dnia był Stóg Izerski wraz z przeludnionym schroniskiem na szczycie oraz pyszny bigos, na który większość z nas się skusiła. Malownicze tereny ciągnęły się wzdłuż szlaku i wręcz ?zmuszały” do uwiecznienia ich na zdjęciach [ foto ]. Zejście było już dość uciążliwe dla mnie. Zmęczenie dawało się we znaki, choć dodam, że szlak był przepiękny. Bardziej byłam jednak skupiona na ?finiszu” tej trasy niż podziwianiu. Dopiero odgłos wiatraczka, który dochodził z Chatki Górzystów uzmysłowił mi, że droga dobiega końca. Biszkoptowe naleśniki i czeskie piwo były jedynym moim pragnieniem w tamtej chwili, które napędzało mój dość oporny marsz.
Angela, dwa Tomki i Martynka czekali już na ławeczkach na zamówienie (oczywiście słynny biszkoptowy naleśnik, nawet wystarczył jeden na 2 osoby- tak duży i sycący przekładany serowym nadzieniem, zatopiony w musie jagodowym… Pychotka…) Krzysiek jeszcze w górzystej głębi, powoli do nas dobijał chłonąc jak najwięcej z tego miejsca. To był bardzo sympatyczny moment jak i cały dzień zresztą. Dodam tylko, że sami właściciele dodawali uroku temu miejscu, w sposób, jaki serwowali dania. ?Żury dwa” usłyszeliśmy z okienka [ foto ] i wzięliśmy się za zajadanie. Było przepyszne!
Dzień zakończyliśmy nad pobliskim strumykiem mocząc w nim zmęczone nogi oraz popijając zimne piwko [ foto ]. Uwieńczeniem tego jest panorama zachodzącego słońca nad Halą Izerską i my, udający planetki otoczeni pięknem tego miejsca…

Paula


August 18, 2009 · Opublikowany w Wyprawy po Polsce

4 komentarze to “Wyprawa w Góry Izerskie”

  1. Mariolka Mariolka on August 19th, 2009 08:18:25

    Na tej wyprawie zrozumiałam i zobaczyłam rzeczy, których wcześniej nie dostrzegałam, a Góry Izerskie mi w tym pomogły. Jestem zauroczona tym miejscem i z pewnością tam wrócę. Stwierdzam, że Hala Izerska należy do jednych z moich ulubionych miejsc. Cała wyprawa była świetna, a towarzystwo rewelacyjne.No i wreszcie udało mi się zobaczyć Śnieżne Kotły w całej swojej okazałości, a widok był zachwycający! Każdy wcześniej, czy później zobaczy to co powinien tylko musi przyjść na niego czas.

  2. tbas tbas on August 29th, 2009 14:31:33

    I tak oto (Tomek B. i Angelika S.) staliśmy się frihetami;) Zdjęcia i wspomnienia po wyprawie-SUPER! Dzięki za towarzystwo i cierpliwość:)

    p.s-jak patrze na trasę jaką przebyliśmy to zrywam boki ze śmiechu:))) Tomek tak uciekał z tym GPSem jakby miał osę w portkach:D

  3. tbas tbas on August 29th, 2009 19:33:10

    No niby tak:) Tomaszu (B), ale dopóki nie bedziemy mieli frihet-owskich wszywek na plecakach mamy taryfę ulgową 😉 Tak więc…nie spiesz się!

    Zadziwiające jak w ciągu niespełna trzech dni mogą się ludzie polubić i zintegrować.
    Wielie dzięki! Było extra!!!!
    Angela

  4. spaj spaj on August 30th, 2009 19:41:39

    No muszę przyznać, że ekipa pod wezwaniem Ibupromu dawała radę, a lekko to nie mieli, musieli wcześniej nieźle nagrzeszyć, że ich takimi odciskami pokarało 😛 Tomek pewnie nie wdrapał się tuż przed wyjazdem na Jasną Górę, jak to niby zawsze robi 🙂
    Osę to sobie tylko przypominam jak mi się dobierała do naleśnika 😉 A z GPS-em to ja nie uciekałem, starałem się tylko łapać najlepszy sygnał 😉

    Wypad bardzo udany, pozdrawiam wszystkich uczestników tfuu… Frihetów 🙂
    Tomek S.

Odpowiedz

Musisz być zalogowany aby pozostawić komentarz.

Loading Facebook Comments ...