Frihetowa Wigilia – retrospekcja
|
I Frihetowa Wigilia za nami. Co tu dużo pisać, wypadła kapitalnie 🙂 Fantastycznie, że udało się zebrać tak mocną ekipę przy jednym, wigilijnym stole. Mam nadzieje, że jest to początek nowej i pięknej tradycji. |
Mili goście pojawiali się o różnych porach. Każdy został przywitany należycie [
foto
] i z humorem? Niektórzy szczęśliwcy zostali nawet przyniesieni [
foto
] pod samą choinkę 🙂
Jak święta i Wigilia, to i gwiazdor. Tych w tym roku mieliśmy pod dostatkiem, można było wybierać i przebierać [
foto
]. Stół wygięty pod ciężarem pyszności jakie na nim wylądowały, w miarę upływu czasu wracał do właściwego poziomu 🙂 Po skończonej kolacji przyszedł czas na prezenty. Każdy wędrował na kolanko do Gwiazdora [
foto
] i po krótkiej spowiedzi mógł losować podarunek dla siebie. Emocji nie brakowało. Był śmiech, płacz [
foto
] i czasem pełne zaskoczenie z zawartości prezentu [
foto
]. Śmiechu co nie miara 🙂
Odbyła się również telekonferencja [
foto
] z ?zza oceanem?, gdzie obecnie przebywa Polcia, którą serdecznie pozdrawiamy.
Pogaduchy trwały do późna. W tematach rozmów przeszłość i przyszłość przeplatała się z teraźniejszością. Wspominaliśmy dawne wyprawy, snuliśmy plany na przyszłość, wędrowaliśmy palcem po mapie 🙂 Gawędziliśmy o górach, jakże dla nas ważnych i cennych?
Doskonały nastrój nie opuszczał nas ani na chwilę [
foto
]. Pięknie było się spotkać. Prawda [
foto
]?
Dziękuje wszystkim 🙂
Krzysiek
-
Czytaj INFORMACJE
-
Losowe zdjęcia
-
Polecamy
-
Język
-
Administracja
Zaloguj się | Zarejestruj się
-
Zaloguj przez
-
Kategorie
rozwiń | zwiń -
Archiwum
rozwiń | zwiń -
Odnośniki
Prawdę powiadacie… 🙂 Wigilijne spotkanie udało się rewelacyjnie!!! Na szczęście wszystkim udało się dotrzeć i w cudownej atmosferze spędzić ten szczególny wieczór…
Rewelacyjne spotkanie pełne nieskrępowanego humoru 🙂 – duża zasługa tutaj Tomka 🙂 :). Był czas i na humor i na ciekawe wspomnienia pełne wrażeń z wypraw a także na piękną chwilę podzielenia się opłatkiem. Taką cudowną atmosferę będzie miło wspominać…
o jeeeeeju jeeejuuu!!! Ja się dopiero dzisiaj skapnąłem że przyjechałem w spodniach Dżareta do domu!! Nie pamiętam ile tych kolęd śpiewaliśmy ale do dziś mnie gardziel boli 😀